Wielu myśląc o hazardzie myśli o Las Vegas. Tymczasem jest miasto, gdzie wpływy z hazardu są sześciokrotnie większe. Makau to jedna ze Specjalnych Jednostek Administracyjnych Chin, była kolonia portugalska i jedyne miejsce w Chinach, gdzie hazard jest legalny. W Chińczykach, pozbawionych tak prostych rozrywek, istnieje wielki głód hazardu. Jednymi z pierwszych pytań chińskich delegacji i biznesmenów, ale też i turystów, przybywających do Europy są pytania o lokalizację kasyn i domów publicznych.

Do Makau dostaliśmy się przez Kanton, po chińsku Guangzhou. Lecieliśmy tam samolotem z Szanghaju. Samolot długo czekał na start z powodu burzy nad lotniskiem w Guangzhou. Tymczasem jakiś Chińczyk awanturował się z załogą twierdząc, że on ma znajomości i że ich wszystkich załatwi, że on wie, że w taką pogodę można lecieć. Taki chiński Janusz. Samolot w końcu wystartował, było ciemno, a pod nami wciąż szalała burza. Był to ciekawy widok, a wrażenie potęgował zmrok.

Kanton to miasto lezące u ujścia Rzeki Perłowej. Wpada ona do Morza Południowochińskiego, a układ ujścia rzeki powoduje, że Kanton jest naturalnych portem. W czasie, gdy Chińczycy izolowali się od zachodu, Kanton był jedynym portem, w którym zezwalano na handel zagraniczny (tzw. system kantoński obowiązujący od 1757-1842). Dziś Kanton nadal jest ważnym portem, ale dalekim od dawnej potęgi. Z rywalami takimi jak Hong-Kong czy Shenzhen niełatwo rywalizować.
W Kantonie odwiedziliśmy park Góry Białej Chmury. Nazwa wzięła się z pokrywających te wzgórza częstych mgieł. Jest to miejsce pełne różnorodnej roślinności i ciekawych krajobrazów. Jedynym minusem jest pogoda. Wilgotność powietrza w tych okolicach sięga zenitu. Człowiek poci się non-stop, niczym w saunie. Byłem zasadniczo caly mokry, więć nie przeraziło mnie, gdy w pewnym momencie spadł dość ulewny, ale ciepły deszcz. Ze szczytu wzgórza można zjechać z powrotem do miasta kolejką linową.

Kanton leży w prowincji Guangdong znanej z egzotycznej kuchni. To tutaj jada się psy, koty, robaki, ropuchy, węże itd. Jednym z ciekawszych dań jest „Walka Tygrysa ze smokiem”, czyli potrawka z węża i kota. O ludziach z Guangdogu mówi się, że „Zjedzą wszystko co ma cztery nogi, oprócz stołu, wszystko co lata oprócz samolotu i wszystko co pływa oprócz statku”. Wieczorem wybraliśmy się na spływ Rzeką Perłową by zerknąć na panoramę Guangzhou. Dawniej w rzece żyło mnóstwo perłopławów, produkujących perły i masę perłową, stąd jej nazwa.
Na drugi dzień, razem z moim towarzyszem podróży ojcem Francisem zlapaliśmy autonbus do Makau. By wjechać do Makau musimy przekroczyć przejście graniczne. Makau jest częścią Chin, ale cieszy się dużą autonomią. Portugalia przekazała Chinom Makau w 1999 i przez 50 lat obowiązywać ma okres przejściowy, a Makau cieszyć się względną wolnością. Mamy tu wolność słowa w rozumieniu zachodnim, wolny internet, demokratyczne wybory etc. Makau wystawia swoje reprezentacje w przeróżnych sportach i startuje na olimpiadzie.


To co rzuca się w oczy to architektura. Typowo europejskie, śródziemnomorskie w stylu budowle, mnóstwo kościołów i nazwy ulic takie jak np. Plac św. Augustyna. W Makau wciąż w wielu miejscach spotkamy się z nazwami dwujęzycznymi – chińskimi i portugalskimi. Po portugalsku mówi już jednak tylko 2% populacji, a dominującym językiem jest kantoński – dialekt południowych Chin, najpopularniejszy po mandaryńskim język chiński.


Jednym z najciekawszych zabytków Makau są ruiny kościoła św. Pawła. Wiodą do nich długie, szerokie schody, a jedynym co zostało z kościoła jest imponująca fasada, wykonana w XVII wieku przez, uciekających przed prześladowaniami w ojczyźnie, japońskich chrześcijan. Po pożarze w 1835 roku z kościoła została właściwie ta jedna ściana. W czasie prac archeologicznych udało się odnaleźć szczątki chińskich męczenników i księży tu pracujących.

Nad ruinami kościoła dominuje Twierdza Monte, główna fortyfikacja Makau. Portugalczycy zaczęli osiedlać się w 1557 roku, co oznacza że rządzili tymi terenami przez ponad 400 lat. Twierdza Monte była jednym z filarów ich panowania nad tymi terenami. Poza tym Makau pełne jest kościołów. Znajdziemy je na niemal każdym kroku.

Inną fortecą Makau jest Forteca Guia. Zbudowana w XVII wieku, wyróżnia się nieco młodszą latarnią morska z XIX wieku. Rozciąga się stąd widok na Makau i dopiero tu widać jak stłoczona jest ludność na tym skrawku ziemi. 30km2 zamieszkałe przez 650.000 ludzi. Jak sie okazuje, jest to najbardziej gęstą zaludnione miejsce na Ziemi. Widać to też spacerując wąskimi uliczkami miasta.

Nad miastem dominują kasyna. Makau już w 2009 roku przebiło pod względem obrotów z hazardu wspomniane wyżej Las Vegas. Niektóre z kasyn mają dość ciekawą architekture, ale większość to typowe szklane klocki w różnych odcieniach. Dużą część Makau zajmują jednakże dość obskurne blokowiska. Poza tym, w Makau wszędzie jest blisko. Z powodu niewielkiej powierzchni, niemal wszędzie można dojść piechotą.

Makau jest miejscem niezwykle ciekawym. Mix kultury i architektury śródziemnomorskiej i chińskiej daje interesujący efekt. Przykładem lokalnego dziedzictwa jest statua buddyjskiej bogini miłosierdzia, czczonej w tej okolicy, dominującej na nabrzeżu. Pochodzi z XX wieku, ale w mieście znajduje się też zabytkowa świątynia tego samego bóstwa. Sam posąg ma 32 metry wysokości i jest jednym z charakterystycznych punktów miasta.

W Makau uderzają ceny, szczególnie gdy wjedziemy ze stosunkowo tanich Chin. Proponuje przygotować się na ceny rodem z Europy Zachodniej. Warto spróbować lokalnej kuchni ulicznej by zaoszczędzić na jedzeniu.

Z portu w Makau odpływają poduszkowce i łodzie w kierunku Hong Kongu, który znajduje się po drugie stronie zatoki. Wieczorem udaliśmy się tam, by po około godzinnej przeprawie znaleźć się w Hong Kongu.
Jedna uwaga do wpisu “Makau – stolica światowego hazardu”