Timisoara i droga do Belgradu

Szukając tanich alternatyw dla lotu do Belgradu natknąłem się na lot do Timisoary, rumuńskiego miast leżącego blisko granicy z Serbią. Miasto w Rumunii znane z przemysłu i jako ośrodek uniwersytecki, okazało się być ciekawe też pod względem architektury.

IMG_20170619_020134
Katedra prawosławna nocą

Timisoara

W Timisoarze wylądowałem nocą, a z lotniska nie jechało nic w stronę centrum. Szczęśliwie udało się doczepić do kursu jakiegoś Rumuna i Anglika, którzy jechali taksówką w stronę centrum. Poszedłem się przejść i kupić jakieś piwo. Lokale były już pozamykane, a po ulicach szlajały się jakieś typy (jak ja). Kupiłem piwo i zerknąłem na prawosławną katedrę Timisoary, zdecydowanie najciekawszy z zabytków miasta.

IMG_20170619_120240.jpg

Katedra przylega do długiego placu – Piata Victoriei, pełnego restauracji i kafejek. Zbierają się tu też lokalni mieszkańcy, żeby sobie po prostu posiedzieć. Stąd też wiodą ścieżki do głównych zabytków Timisoary, a w tle widać wspomnianą XVIII-wieczną katedrę. Wnętrze naprawdę robi wrażenie i jest znakomitym przykładem sztuki prawosławnej.

Idąc w przeciwnym kierunku do katedry natkniemy się na najciekawsze place Timisoary.

Podobała mi się architektura niektórych budowli, szczególnie budynku radia (?) . Po drodze mnóstwo jest restauracji, choć niełatwo natknąć się na coś lokalnego. Dominowały kuchnie świata. Najpiękniejszym placem Timisoary jest bez wątpienia Plac Jedności – Piata Unirii. Znajduje się tu katolicka katedra, kościoły i ciekawe kamienice w tym XVIII-wieczna kamienica Brucków.

W okolicy znajdują się też pozostałości umocnień – Twierdza Terezjańska, a idąc dalej znajdziemy się nad rzeką Begą. Znajdziemy tu wypożyczalnie sprzętu wodnego, więc można wskoczyć na rower wodny lub kajak.

IMG_20170619_135717

Rzeka nie wygląda na najczystszą, więc nie wiem czy pływanie jest tu opcją. W okolicy rzeki znajdziemy też ogród botaniczny, znany głównie z licznych gatunków róż. Timisoara słynie z festiwali kwiatów.

IMG_20170619_140240

Poszedłem do kafejki na Placu Zwycięstwa (Piata Vitoriei), ale co mnie uderzyło to jakość obsługi. Dawno nie widziałem tak zblazowanej obsługi knajp. Może słabo im płacą. Z Timisoary czekał mnie pociąg do Vrsac, miasta na granicy serbsko-rumuńskiej, mojej bramy do Serbii. Stacja Timisoara Nord, to przykład nieco nowszej już architektury socjalistycznej, trochę mniej spektakularnej.

IMG_20170619_115815
Plac Zwycięstwa

Ogółem poza historycznym centrum widać architektoniczny i infrastrukturalny bajzel, z setkami kabli prowizorycznie przytroczonymi do jednego słupa, sypiącymi się budynkami, dziurawymi chodnikami itd. Nie ma jakiejś tragedii, ale okolice dworca były po prostu brzydkie.

IMG_20170619_155841

Temperatura sięgała 35 stopni, co nie powinno dziwić w czerwcu. Nie spodziewałem się jednak aż takich upałów. Pociąg jechał dość wolno zatrzymując się w każdej wiosce, ale ostatecznie dotarł do granicy Rumunii i UE.

IMG_20170619_180104

Vrsac

Do Serbii wjechałem przez miasteczko Vrsac. Po sprawdzeniu paszportów ruszyłem przez miasto w stronę przystanku autobusowego po drugiej stronie miasta. Uderzyła mnie ilość ludzi na ulicach. Starzy, młodzi, dzieci…ulice i restauracje tętniły życiem jak nigdzie, pomimo że był to zwykły dzień powszedni. Wkrótce odkryłem, że w Serbii to normalne. Ludzie nie siedzą tu w domach, a w knajpach, parkach, na skwerkach, boiskach. Podobało mi się to niezmiernie. Na wzgórzu nad miastem majaczyły ruiny średniowiecznej wieży obronnej, ale nie miałem zamiaru się tam udawać. Po dotarciu na stację autobusową odjechałem w stronę Belgradu.

IMG_20170619_185621
Plac w Vrsacu

Zemun

Do Belgradu dotarłem późnym wieczorem, ale nie było to problemem. Restauracje i knajpy działają co najmniej do północy i łatwo znaleźć taką oferującą tradycyjne serbskie dania. Porcje są zabójcze, a obowiązkowym dodatkiem do tłustych mięs jest sopska sałatka z pomidorów i ogórków, obficie posypana serem.

IMG_20170619_223705

Kotlet z cielęciny zaserwowano z kawałkami słoniny i kajmakiem, rodzajem białego sera, który świetnie komponuje się z mięsem. Najadłem się jak nigdy. Tego typu jedzenie towarzyszyło mi do końca pobytu w Serbii.

 

 

 

IMG_20170620_112646
Widok na Zemun

Moim pierwszym celem były przedmieścia Belgradu – Zemun, malownicze naddunajskie miasteczko, które Belgrad wchłonął na początku XX wieku. Chodząc po tutejszych uliczkach nie czuć jednak, że jest się w granicach stolicy państwa.

IMG_20170620_112111
Wieża Gardos

Nad Zemunem dominuje zbudowana w 1896 wieża Gardos, postawiona jako pamiątka stulecia panowania Austro-Węgier nad tymi terenami. Schodząc niżej można pokręcić się uliczkami Zemunu i obowiązkowo zajrzeć do cerkwi. Wnętrze urzeka połączeniem zatartych i czasem ledwo już widocznych fresków z bogactwem ikonostasu.IMG_20170620_114119

Można też wybrać się na spacer wybrzeżem Dunaju. Znajdują się tu kafejki i jest to popularne miejsce wśród lokalnej ludności. Tego dnia odbywał się też targ, gdzie oprócz ubrań nabyć można było lokalne sery, wędliny, przyprawy itd. Okolica podobnie jak Vrsac tętniła życiem.

W nowszej części Zemunu natknąłem się na były ośrodek dowództwa serbskich sił powietrznych zniszczony w czasie amerykańskich bombardowań Serbii w 1999. Przedstawia dość smutny widok, a pamięć o nalotach wciąż jest silna wśród Serbów. O tym jednak w kolejnym wpisie.

IMG_20170620_123727
Była siedziba dowództwa serbskiego lotnictwa wojskowego

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s